Przygód kilka……

 In Bez kategorii

Zalane mieszkanie. Majówka spędzona na „walce” z kanalizacją. Dzień przed sylwestrem interwencja straży pożarnej i wyważone drzwi do mieszkania. To tylko kilka z przygód jakich dostarczyli mi Najemcy w ciągu 7 lat wynajmowania mieszkań. Dziś opowiem o „ciemniejszej” stronie wynajmu.

Mniej więcej od dwóch lat każde medium – prasa, Tv, Radio, Internet – wmawiają nam, że kupowanie mieszkań na wynajem to super alternatywa dla lokat i innych form oszczędzania, że jak najszybciej trzeba zabrać gotówkę z banku i kupić pierwszą kawalerkę i wynajmować bo rentowność jest ogromna, powalająca, itd. Nie będę oceniał, czy to dobry pomysł czy zły, przypomnę tylko, że każdy zakup mieszkania na wynajmem to inwestycja, a inwestowanie wiąże się z ryzykiem. Opowiem za to o samym wynajmowaniu, o tym czego przeważnie nie mówią dziennikarze piszący/opowiadający o tym jaki to dobry sposób na zadbanie o swoją przyszłość, o „przygodach” jakie mnie spotkały w ciągu 7 letniej pracy z najemcami, o obowiązkach właściciela mieszkania na wynajem. Tak więc było to tak:

Epizod I: Pierwsze spotkanie.

Pierwsze spotkanie zawsze jest najważniejsze – rozmowa rekrutacyjna, pierwsza randka, prezentacja narzeczonego rodzicom itd. Pierwsze spotkanie potencjalnego Najemcy z Właścicielem mieszkania dla mnie jest równie ważne. Niektórzy potencjalni Najemcy jednak tego nie rozumieją. Umawianie się na spotkanie i nie pojawianie się na nim to już chyba w obecnych czasach standard, tracę czas i pieniądze na „puste przebiegi”, dlatego staram się umawiać kilku oglądających jedne po drugim tak aby mój czas nie był marnotrawiony. Jednak jeden z niedoszłych Najemców rozbawił mnie do łez. Mieliśmy oglądać mieszkania na ulicy Wita Stwosza 8 w Chorzowie, ogłoszenie na portalu był przypisane do miasta Chorzów, w treści ogłoszenie był podany adres Chorzów ul Wita Stwosza. „Oglądacz” dzwoni do mnie, że jest już na Wita Stwosza i żebym wyszedł i pomachał do niego bo nie wie gdzie iść, wyszedłem przed klatkę, macham, ale nikogo nie widzę……. Dzwonię, tłumaczę, ale ten odpowiada, że Widzi Wita Stwosza 6, ale numeru 8 nie ma i że jestem oszustem i że to jakaś manipulacja. W tym momencie zadaje najważniejsze pytanie „A w jakim MIEŚCIE Pan jest?” ten odpowiada „W Katowicach przecież…..”. W ten sposób geografia Aglomeracji pokonała mojego niedoszłego Najemcę.

Epizod II: Nauki przedmałżeńskie

Moimi najemcami są młode osoby, na początku swojej drogi życiowej, często narzeczeństwa lub pary, które chcą spróbować wspólnego życia. Właśnie jedna z takich par była moimi pierwszymi Najemcami. Przed podpisaniem umowy najmu, można próbować sprawdzać niemal wszystko, ale nie da się sprawdzić jak będzie się układało parze, która właśnie chce od Ciebie wynająć mieszkanie. No i stało się. Sobota 6 rano telefon od Ani Najemczyni (imię fikcyjne) „Ja tam nie wejdę, przepraszam pana, ale uciekłaś stamtąd – płacz i poosiąganie nosem – ja zapłacę za szkody, ale ja się boje….” połączenie zerwane. No to piękną pobudkę mam. Próbuje oddzwonić – nic. O 7 rano dzwoni sąsiadka, żebym przyjechał bo awantura była i „bijatyka”. SUPER! Po prostu. Jadę na miejsce, udało mi się dodzwonić do Najemczyni, była z rodzicami na miejscu zabrała już swoje rzeczy – jej partner się ze mną rozliczy. Docieram na miejsce, Najemca – Piotr – skruszony, od progu przeprasza, okazało się że piątkowa impreza przerodziła siew wybuch zazdrości – jego zazdrości – jaką wyładował na drzwiach łazienki i ścianie z płyty karton – gips. Najemca dostał 2 dni na opuszczenie mieszkania i naprawę szkód – drzwi typowe z Castoramy, wymienił w ten sam dzień, dziur w karton – gipsie nie naprawił więc stracił kaucję. Był to jego jednorazowy „wyskok”, który kosztował go związek oraz kaucję 2000 zł. Mieszkanie po 3 dniach znalazło nowych najemców, którzy mieszkają już tam szósty rok. Widocznie tak miało być. Na zdjęciu zniszczone drzwi do łazienki już po wymianie.

Epizod III: Majówką z kanalizacją.

To samo mieszkanie – nowi najemcy – majówka, grill, otwieram piwo…… telefon, awaria, zalewamy sąsiadkę z piętra poniżej, Najemcy nie wiedzą co robić, jest długi weekend nikt nie odbiera telefonów.

No cóż, piwo które otwarłem oddaje teściowi i jadę na „interwencję”.

Na miejscu okazało się że zatkana jest kanalizacja, odpływ z umywalki oraz prysznica (łączą się w posadce w jeden odpływ), środki chemiczne typu „kret” nie pomagają. Po godzinie męczenia się z odpływem podejmuję decyzję o demontażu kabiny prysznicowej – dostaje się do odpływu z pominięciem syfonów. Mija kolejna godzina przeciskania kanalizacji „spiralą” i nic….. A u sąsiadki nadal cieknie z sufitu….

  

Po kolejne godzinie i 3 opakowaniach „Kreta” oraz sodzie, occie i ciepłej wodzie wspomaganych „spiralą” udaje się odetkać odpływ, zatkamy włosami Najemców – oboje mają długie włosy.

A co z sąsiadką? Nadal mnie lubi. Za remont jej łazienki zapłacił ubezpieczyciele z OC w życiu prywatnym – opłaca się ubezpieczać mieszkania i najemców.

Epizod IV: Sylwester ze Strażą Pożarną i wyważone drzwi.

30 grudnia 2016, dzień pracy zakończyłem o 17.00. Zadowolony mknę do domu. Telefon. W zestawie słuchawkowym słyszę mojego sąsiada z jednej z kamienic gdzie wynajmuje mieszkanie „Olek chyba masz problem….” – a już myślałem że dzwoni z życzeniami Noworocznymi…….

„Olek chyba masz problem, Straż Pożarna i Policja właśnie wyważają drzwi do Twojego mieszkania…..”

Zahamowałem z wrażenia, zawróciłem i zgodnie z przepisami drogowymi „popędziłem” do Zabrza.

Wchodzę na piętro w moim mieszkaniu 4 policjantów, pies Najemcy i jakaś Pani. Później okazało się, że serdeczna Przyjaciółka mojego Najemcy. Pytam „Co się dzieje” na to policjant „Mieliśmy wezwanie o zagrożeniu życia, nie było czasu.” W ten sposób sprawdziliśmy czy drzwi typu „Chińczyk” są warte swojej ceny – tak są, strażacy musieli użyć ciężkiego sprzętu, aby drzwi ustąpiły.

Historia kończy się tak, że po przesłuchaniu mnie, przyjaciółki Najemcy i sąsiadów policja „przekazał” mi lokal i odjechała – drzwi nie dało się zamknąć – radź sobie człowieku sam. Poradziłem sobie jak na zdjęciach:

A co z Najemcą? Była we Wrocławiu na imprezie Noworocznej i zgubił telefon, stąd brak z nim kontaktu. Po uregulowaniu należności za nowe drzwi i solidnych przeprosinach nadal mieszka pod tym adresem.

Epizod V: Nocne kluczenie……

Wynająłem kawalerkę koledze, prywatnemu trenerowi sportowemu, który pracuje z młodzieżą w różnych miastach Aglomeracji Śląskiej. Jak to kawaler, pracował dużo i w różnych porach. Płatności przeważnie robił regularnie, czasem trzeba było przypomnieć mu sms o przelewie, to nic. Pewnego wieczora już po 22.00 z małżonką układamy się do snu, wyciszamy telefony, kładziemy się i oglądamy kolejna powtórkę filmy w TV. Koło 23 gasimy światło i TV i zasypiamy……. Nagle:

„OLEK!” „Olek!” „OLEK!” – słyszę przytłumione wołanie.

Budzę się, rozglądam, 3 rano i to nie moja małżonka woła, pewnie mi się przyśniło myślę i idę spać. Znów słyszę „OLEK!”. To jednak nie sen, wychodzę na balkon (mieszkam na parterze) rozglądam się, a pod balkonem kolega-Najemca wołający mnie. Okazało się że zgubił klucze i dzwonił do mnie żebym dowiózł mu zapasowe. Na moje szczęście i jego nieszczęście, telefon miałem wyciszony, więc to on musiał przejechać 60 km w jedną stronę po zapasowe klucze. Od tego momentu do umów najmu wprowadziłem zapis, o koszcie 150 zł za dowiezienie zapasowych kluczy na adres Najemcy.

 

To zaledwie czubek góry lodowej różnych zdarzeń, wpadek i „nieszczęść” jakie chodzą po Najemcach i Wynajmujących. Ci z Was, którzy mają już swoje mieszkania na wynajem na pewno mogą się pochwalić swoimi historiami – zapraszam do wpisywania ich w komentarzach.

Natomiast tych z Was, którzy nie chcą mieć podobnych przygód lub mieli je i są bliscy wycofania się z tego „biznesu” zapraszam do  skorzystania z usługi zarządzania najmem oferowanej przez Fabrykę Najmu – submarkę Fabryki Mieszkań. Za niewielką opłatą możesz uniknąć podobnych „przyjemności” i cieszyć się naprawdę pasywnym dochodem – „czarną robotę” zrobimy za Ciebie.

Pełna oferta Fabryki Najmu.

  

 

Pozdrawiam

Olek

 

Recommended Posts

Zostaw komentarz